Partyzant - FC Ziom 0:7
bramki: Kale, Jasiu, Artur, Tymek, Lexiu 2x, samobój
Skład:
Bartek – Jason, Grzesiek, Kuba, Michał – Bartek, Alek, Gryko – Artek
"Zagraliśmy konsekwentnie i z wolą walki, nie chcieliśmy pozwolić Partyzantom na choć jedną bramkę, a wiedzieliśmy że tą jedną jakoś wciśniemy. Skończyło się 7:0, ale nie oddaje to przebiegu gry. Było dużo chaosu (w grze) i mało składnych akcji. Wg mnie Partyzant zagrał za mało agresywnie, brakowało skrzydeł. Dzięki za mecz!"
Lexiu (Ziom)
Biorąc pod uwagę pozycje obu drużyn w tabeli, wielce niekorzystna może okazać się ta porażka dla Partyzanta w ostatecznym rozrachunku. Może dojść do powtórki sytuacji z ostatnich rozgrywek, kiedy to partyzanci bronić się musieli przed spadkiem. Wygląda na to, że Partyzant przyzwyczaił nas do bycia zawsze w gronie trzech pierwszych drużyn, jednakże ostatnio bywają to trzy pierwsze ekipy ale od końca...
Analiza od Bobera
Na zakończenie weekendu majowego, Partyzanci stają przed okazją opuszczenia strefy zagrożonej spadkiem, ewentualne 3 punkty przesuwają ekipę aż na 3 miejsce w tabeli. Kilka dni wcześniej pierwszy mecz z Ziomami przy odrobinie wysiłku zakończył się upragnionym zwycięstwem, a kolejny miał być formalnością. Nikt nie liczył że Ziomy szybko podniosą się po ostatnim meczu. Pojedynki przeważnie kończyły się na naszą korzyść, tak też miało być dziś. Kolejnym atutem Partyzanta miała być pogoda, majowy deszczyk dawał na pierwszy rzut oka przewagę preferującym siłowy futbol czerwono-czarnym.
Od samego początku meczu wydawało się, że bramka dla nas to kwestia czasu. Inicjatywa była po naszej stronie i większość czasu spędzaliśmy na połowie Zioma, który umiejętnie się bronił i powoli wyprowadzał swoje akcje. Wystarczyło jedno przyspieszenie i na tablicy wyników widnieje 1:0, no ale zgodnie z historią bramkę zdobywają przeciwnicy. Podanie do Kale, strzał z pierwszej piłki ze znacznej odległości, futbolówka odbija się od poprzeczki i wpada do bramki. No może jakby piłka nie była nasiąknięta wodą to szukalibyśmy jej za bramą, a tak trzeba gonić wynik. Z tej pogoni ogromną ręką wychodzą po raz kolejni gości, znów w roli głównej Kale, który ściąga obrońców i podaje do nie pilnowanego Jaśka, który umieszcza piłkę po długim rogu w bramce Bartka.
Krótki opierdol w przerwie od kapitana, nowe wytyczne taktyczne i zaczynamy druga połowę z myślą odrobienia strat. Skrzydła podcina bramka zdobyta przez Zioma z rzutu wolnego. Po burzliwej lutni czy faul był czy go nie było, a jak później przed czy za polem karnym. Zanim ustawiliśmy się w murze Bartek musiał już wyciągać piłkę z bramki. Silny mierzony strzał przy słupku i gol. Im bliżej końca meczu tym gorzej. Ziomy wjeżdżały w nas jak masło, nie byliśmy w stanie się im oprzeć, ani nawet próbować powstrzymać. W swojej bezradności pobiliśmy nawet mecz z 3 Maja, wbijając samobója.
Pozostaje pogratulować Ziomom ładnych i składnych akcji oraz bramek. Podnieśli się po ostatnich porażkach niczym feniks z popiołów tylko czy starczy im sił i czasu na opuszczenie strefy barażowej. Życzymy im tego z całych sił i liczymy na udany rewanż z naszej strony w kolejnej edycji.
Co do przebiegu samego meczu, to z boku nie wyglądało to najgorzej, rozprowadzanie akcji do połowy boiska szło bardzo sprawnie, ale dalej to szwankowało wszystko. No może gdyby Gryko strzelił pod koniec pierwszej połowy na 1:1, a zamiast tego po kontrze zrobiło się 2:0. Możemy gdybać dalej. Nie strzelamy oni nam strzelają prosta zależność. Jakby policzyć strzały oddane przez Ziomów to było ich może 10-12, skuteczność policzcie sami. Nasze strzały można zliczyć na palcach jednej dłoni. Nie ma tu wytłumaczenia że Artek był kryty prze dwóch zawodników cały czas. Musimy go odciążać z obowiązku strzelania goli. Sił w kryciu starcza do straconej pierwszej bramki, potem róbta co chceta. Jason nie da rady sam poradzić sobie z napastnikiem i wchodzącym pomocnikiem/obrońcą. Odpuszczamy z przodu a winę zwalamy na tyły.
Panowie więcej myślenia na boisku i będzie dobrze, piłka nożna to gra zespołowa i trzeba sobie pomagać nawzajem aby wygrywać mecze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz