30.06.2016

Turniej Hasencup Berlin 2016 - solidne 7 miejsce i moc zabawy!

Partyzant rządzi w Berlinie!
No może piłkarsko nie za bardzo ale pod względem zabawy - na całego!
Tym razem uplasowaliśmy się na 7 miejscu (na 8 drużyn startujących) - wynik nie powala ale daliśmy z siebie wszystko co najlepsze, zważywszy na brak składu plus błędną decyzję sędziego w meczu o półfinał (patrz dalej: Kontrowersje). W Berlinie stawili się głównie weterani partyzanckiego futbolu - Kuba, Bartek i Artek z Krakowa, Hubert jako berliński gospodarz no i rockendrolowy Wacek, który przybył prosto z Holandii, wpadając na boisko na 5 minut przed pierwszym naszym meczem!  I w ten sposób nasze ciśnienie było już mocno podniesione co pozwoliło nam wejść w pierwszy mecz z sporą dozą animuszu.

FAZA GRUPOWA

Partyzant - SDW Allstars  2:1

bramki: Wacek - 1, Bartek - 1
skład na wszystkie mecze: Kuba, Wacek, Bartek, Artek plus gościnnie: Szymek z Zioma,  Lucjan i Kamil z Berlina a od drugiego meczu 3 młodych Meksykańczyków jako "backup". No i Prezes Hubert!
Zaczęliśmy dobrze a właściwie bardzo dobrze. Od pierwszego spotkania ton nadawała dwójka naszych czołowych graczy: Bartek (prowadził grę zespołu) i Wacek (rwał skrzydła przód-tył). Obok nich w przodzie grał Artek a w obronie Kamil (stoper), Lucjan i Szymek (skrzydła). Każdy mecz trwał 15 minut, graliśmy w konkretnym upale więc umiejętne rozdysponowanie sił było kluczowe. Ta uwaga nie dotyczyła Wacka - wszedł w turniej jak burza i biegał po boisku non stop, zaskakując formą nas i rywali. Był też autorem pierwszej bramki dla nas na turnieju. Długa piłka trafiła do Artka a ten próbował przelobować wychodzącego bramkarza ; brakło kilku centymetrów i golkiper rywali zablokował strzał - piłka odbijając się od rąk bramkarza trafiła do nadbiegającego Wacka i ten ładnym strzałem zewnętrzną częścią stopy dał nam prowadzenie. Chwilę później był remis - piękny strzał z trzydziestu metrów zaskoczył Kubę na bramce - piłka wpadła w samo okienko. Był to chyba jedyny celny strzał na naszą bramkę ze strony ekipy SDW Allstars i od razu celny. Odpowiedzieliśmy równie szybko - podanie Bartka do wbiegającego Wacka w pole karne zamieniło się w ... strzał - piłka przeleciała obok Wacka, obrońcy i bramkarza, który spodziewał się przejęcia jej przez Wacka i rzucił się w bok, odsłaniając bramkę. Więcej sytuacji nie mieliśmy i pierwszy mecz wygraliśmy zasłużenie. Od razu pojawiły się smaki na więcej, toteż Hubert z przyjemnością otworzył swą przenośną torbę żywieniową:)

PARTYZANT - CFB HASENHEIDE I  0:3

Na to spotkanie dostaliśmy wsparcie trzech młodych meksykańskich chłopców, którzy chcieli dołożyć swoją cegiełkę w budowę partyzanckiej legendy. Po rozdaniu kilku autografów, włączyliśmy ich do gry - sam prezes zajął się rozdysponowaniem zmian. Początek był wyrównany - rywal (gospodarz turnieju, który zawsze wystawia dwa składy) nie pokazywał niczego szczególnego na boisku stąd gra była wyrównana i toczyła się głównie w środku pola. Po kilku minutach zapragnęliśmy przerwać ten marazm, szczególnie że nasi meksykańscy przyjaciele rwali się do gry i pod bramkę rywala. Ruszyliśmy z pełną mocą a tu ... zong! strata piłki, kontra i tracimy bramkę. Po chwili sytuacja się powtarza - 5 "naszych" zagalopowuje się pod bramkę przeciwnika a potem nie ma kto wracać i sam Kamil zostaje na obronie, mając 3 piłkarzy rywala. To kończy się drugą bramką dla Hasenheide. Próbujemy coś zmienić ale nie wychodzi - tracimy trzecią bramkę i przychodzi nam zaznać goryczy pierwszej porażki. Na szczęście zawartość torby żywnościowej Huberta ratuje nam humory.

DIE MANTEUFFELS - PARTYZANT 5:1

bramka: Artek - 1
Zaczyna się obiecująco - rajd Artka po skrzydle kończy się mocnym strzałem po ziemi - bramkarz musi wybić piłkę ale jego obrońcy zażegnują sytuację. Po chwili ponownie Artek strzela mocno - tym razem z prawej strony - bramkarz wybija na aut. W końcu czołowy partyzancki snajper odnajduje się na tym turnieju - jego kolejny rajd wokół 3 graczy rywala kończy się strzałem w poprzeczkę. Jest groźnie i bramka dla nas wisi na włosku. Niestety popełniamy ponownie błędy w kryciu i za bardzo się odsłaniamy - rywal strzela 5 bramek, wchodząc w nasze pole karne z przewagą. Na osłodę Artek strzela pierwszą swoją bramkę w turnieju ; po przejęciu piłki w środku pola rusza z rajdem i przed polem karnym uderza z lewej nogi w długi róg.

Ostatecznie zajmujemy 3 miejsce w grupie z dorobkiem 3 punktów i przechodzimy do fazy pucharowej, gdzie zmierzymy się z drużyną z drugiego miejsca grupy B. Tabela po fazie grupowej jest następująca:

1. Die Manteuffels      9 pkt  (8-1)
2. Hasenheide I           6 pkt  (5-3)
3. Partyzant Krakau    3 pkt  (3:9)
4. SDW Allstars           0 pkt  (2-5)

FAZA PUCHAROWA

KONTROWERSJE!
Ćwierćfinał: CFB Hasenheide II - Partyzant 1:0


Mecz o awans do półfinału był najlepszym dotąd naszym spotkaniem - poprawiliśmy ustawienie w obronie, zmodyfikowaliśmy system zmian (meksykanie grzeją ławę częściej, my gramy więcej:)), zagraliśmy ofensywnie i z polotem z przodu. Jednak to było niewystarczające - po wielkim błędzie sędziego, który podyktował karny na faulu, którego nie było, straciliśmy gola i awans - choć trzeba przyznać że Artek miał "setkę", której nie wykorzystał.
Ale po kolei - od początku zaczęliśmy z głową - Kamil pilnował defensywy, Wacek i jeden z szybkich Meksykańczyków pilnował skrzydeł na linii obrona-atak, Bartek rozprowadzał piłki między zawodnikami a Artek i drugi Meksykańczyk mieli za zadanie wchodzić ze skrzydeł w pole karne. Już ok 2 minuty mieliśmy sytuację bramkową - Bartek z dostał piłkę w pole karne i uderzył z lewej nogi - bramkarz cudem wybronił strzał nogą, wybijając pikę na aut. Po chwili była kolejna okazja - podanie ze skrzydła dostaje się pod nogi Artka a ten uderza bez wahania - prosto w bramkarza niestety i znów rywale mają ogrom szczęścia. Powinno być 2:0 dla nas a jest wciąż remis. I tu pojawia się feralna sytuacja z ok 8 minuty - napastnik Hasenheide wpada w pole karne, Kamil walcząc ciałem wytrąca go lekko z równowagi a ten bezczelnie kładzie się na murawę. Reszta piłkarzy domaga się faulu a sędzia po chwili zastanowienia się odgwizduje ... karny! Nie dość że nie było faulu to jeszcze sytuacja miała miejsce poza polem karnym ; niestety sędzia wie swoje i daje karnego rywalom, którzy wykorzystują go bez problemów, mimo iż Szymek dobrze wyczuł rywala. Złość nas ogarnia ale ciśniemy i dwie minuty przed końcem spotkania mamy piłkę meczową - genialne podanie Bartka w uliczkę między dwóch obrońców trafia do Artka, który szybko (zbyt szybko) oddaje strzał przed wychodzącym bramkarzem i fatalnie przestrzela! To chyba najbardziej niewykorzystana sytuacja z tych najważniejszych w całym dorobku piłkarskim Artka ; gdyby trafił byłaby dogrywka i szansa na awans a tak straciliśmy okazje i zostały nam mecze o miejsca 5-8.

Mecz o miejsce 5: DIE MANTEUFFELS - PARTYZANT 2:0

ponownie trafiamy na tą silną ekipę z naszej grupy i ponownie przegrywamy, tym razem 0:2. Jednak rywale byli za silni dla nas w tym dniu.

Mecz o miejsce 7: PARTYZANT - SDW ALLSTARS 2:0

bramki: Artek - 2
Przed ostatnim spotkaniem turnieju przeszła nad boiskiem burza i lekko nas zmoczyła. Potem Prezes Hubert oznajmił że nigdy jeszcze nie mieliśmy ostatniego miejsca w żadnym turnieju. To oznacza że jeśli przegramy to napiszemy nową historię drużyny. Nasi chłopcy słysząc to sięgnęli żywo do magicznej torby kulinarnej Huberta by nie wychodzić na boisko o pustym brzuchu. Potem zaś sędzia gwizdnął i rozpoczął się ostatni mecz turnieju.
Napiszmy to od razu : to był popisowy mecz Artka - choć rywal nie odpuścił i podszedł do spotkania na poważnie to jednak partyzancki snajper zrobił różnicę - i to w jakim stylu. Zaczęło się od przejęcia piłki przez Artka w środku pola ; mając na plecach stopera rywali, przerzucił sobie piłkę nad nim i ruszył w rajd i będąc sam na sam z bramkarzem, minął go ładnym zwodem i wpakował piłkę do pustej bramki. Kilka minut później sytuacja prawie się powtórzyła - tym razem Artek zamiast kiwać się z obrońcą, zagrał na skrzydło
do wychodzącego Meksykańczyka a ten mu odegrał "na wybieg" w wolne pole za plecy obrońcy ; Artek będąc sam na sam ponownie "położył" bramkarza i
wydawało by się że ponownie strzeli taką samą bramkę ale w ostatniej chwili jego strzał wybił powracający obrońca - piłka trafiła ... pod nogi Artka, który dokończył dzieła, podwyższając wynik na 2:0 dla Partyzanta. Ale to nie był jeszcze koniec emocji bo za chwilę na listę strzelców mógł wpisać się Bartek, który rozegrał z Artkiem piękną akcję dwójkową klepiąc piłkę między sobą, mijając po drodze kilku rywali. Niestety, ostateczny strzał Bartka minął słupek bramki przeciwnika, szkoda bo byłaby to "akcja meczu". Ostatecznie wygraliśmy mecz i zajęliśmy przedostatnie, solidne 7 miejsce w turnieju i z uśmiechem na gębie ruszyliśmy oglądać "Polskie Orły" przed telewizorem.


Wieczorkiem, zgodnie z tradycją, zaliczyliśmy kilka piwek i grilla, rozkoszując się wysokim poziomem gościnności Huberta oraz przeżywając jeszcze raz zakończony turniej. Za rok przyjeżdżamy ponownie i na pewno powalczymy o jak najlepszy wynik a zabawa - ta zawsze jest zagwarantowana!

Podziękowania:
jak zwykle idą do Huberta i Bettiny za gościnność ; Kuby, Bartka i Wacka za ciągłe chęci uczestnictwa w tej wspaniałej partyzanckiej przygodzie ; Szymkowi - za wspólną grę po latach ; Lucjanowi i Kamilowi za wsparcie turniejowe ; Meksykańczykom za grę (niech mi wybaczą, że zapomniałem ich imion) no i Danielowi za super zdjęcia, które możecie podziwiać na stronie - mam nadzieję że zostaniesz naszym klubowym fotografem:)

Poniżej więcej zdjęć Daniela ; do zobaczenia za rok!











3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czekam z niecierpliwością na relację

Bartek to chyba chce na tym deszczu jeszcze urosnąć :)

bartek_partyzant pisze...

To mi niestety nie grozi, ale nie obraziłbym się, gdyby się to udało. Może w przyszłym życiu.

Hubert pisze...

Przypisy: (1)Imiona naszych gosci z Mexiko City: Juan (czyt. huan), Federico, Pedro. (2) Lucjan jest tak naprawde Julianem i byl to jego absolutny debiut pilkarski okupiony spora trema, ktora calkowicie rozladowalo wspolne ogladanie cwiercfinalu POL:SUI (3) Wacek swoja forme zawdziecza nowej superdiecie weganciej, samozaparciu i rezygnacji z przyjemnosci... naprawde imponujaca sprawa! (4) Kuba dzielnie spisywal sie jako bramkarz, zawodnik z pola walczac ze swoimi ograniczeniami fizycznymi i mentalnymi po ciezkiej kontuzji. Potem w bramce tanczyl Szymek - ktory obiecal, ze za rok znow przyjedzie.To tak gwoli uzupelnienia tej sympatycznej i nieco Artkocentrycznej ;) relacji.
Do zobaczenia za rok! Obsrodek szkoleniowo-rekreacyjny PANAMA czeka...