ANARCHOKOMUNA - PARTYZANT 8:4 (4:2)
bramki: Artek - 3, Wojtek B. - 1
skład: Bartek P. (bram), Dawid, Bogdan, Kuba, Arek, Waldi, Wojtek B., Alek, Bogna, Artek oraz Marcin Pawlik - legenda Lokatora i ZZK jako nasz nowy gracz
Na początek dobra wiadomość - na ten mecz zebraliśmy skład - tzn każda pozycja była obstawiona a na dodatek pojawił się Alek, którego dawno nie widzieliśmy i zadebiutował z nami Marcin Pawlik, z którym znaliśmy się od lat i który od dawna marzył aby grać w Partyzancie. Jak widać, z naszą drużyną marzenia się spełniają!
Wybiegliśmy więc radośnie na boisko a tu strzał, strzał, strzał i po ok 5 minutach jest 0:3!!! Były to chyba najszybciej stracone bramki w karierze drużyny i nawet sami rywale nie dowierzali, że tak łatwo poszło.
Jak to się stało? Zawiodło ustawienie - zamiast wyjść pressingiem do gry, zaczęliśmy defensywnie a gracze Anarcho podeszli na ok 30 metr i oddali trzy precyzyjne strzały. Trzeba powiedzieć, że to nie jest już ten sam zespół co przed laty ; wzbogacony o trzech młodych, świetnych technicznie i wybieganych zawodników, zgrany jako drużyna, zaprezentował wysoki poziom gry, dobre rozegranie i bardzo celne strzały zza przedpola, przez które straciliśmy ok 5 bramek (część po rykoszetach).
Po tym koszmarnym początku, szybko się ogarnęliśmy, czego efektem były dwie bramki (Wojtek ładnym lobem nad bramkarzem i Artek płasko po ziemi w długi róg). Sytuacje były na kolejne bramki (świetne podanie Alka w uliczkę do Artka) ale brakło skuteczności i zimnej krwi. Rywal przed końcem pierwszej połowy wcisnął też gola i na przerwę schodziliśmy z rezultatem 2:4.
Po zmianie stron próbowaliśmy grać pressingiem ale nie do końca to wychodziło - tzn. część graczy wychodziła do pressingu a część kryła strefą i było za dużo przestrzeni dla rywala, który raz po raz oddawał celne i groźne strzały na naszą bramkę. Głównie złe ustawienie na boisku było powodem straconych bramek ; jest to element do porawy, który powinien przyjść naturalnie wraz ze zwiększeniem częstotliwości wspólnego grania.
W drugiej połowie było trochę nerwowo, mieliśmy sytuacje (setka Wojtka) ale ostatecznie wpadły tylko dwa gole z naszej strony a rywale dobili nam kolejne cztery. Skończyło się na 8:4 dla Anarchokomuny i trzeba przyznać że byli lepiej zorganizowaną drużyną. U nas, mimo składu wciąż brakuje planu gry.
Mimo to fajnie było zobaczyć tyle partyzanckich twarzy a pomeczowe piwko jeszcze bardziej ugruntowało nasze przekonanie, że jesteśmy fajni:)
Zostaje więc do poprawy styl gry. Do następnego razu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz