SZARAZIOM - PARTYZANT 3:2 (2:2)
bramki: Wojtek B. - 2
skład: Cziki (bram), Kuba, bogdan, Daniel W., Alek, Piotrek B., Wojtek B., Artek
To był mecz z "historią", który na długo będziemy pamiętać.
Miał on nieoczekiwane zwroty akcji i sporo emocji i mimo, iż odnieśliśmy w efekcie porażkę, to na pewno pod względem sportowym nie było wstydu.
Początek był obiecujący ; rywale nie mogli oddać konkretnego strzału a my mieliśmy sytuacje (dwa strzały Artka obok słupka bramki rywala). Nasza obrona (którą świetnie dyrygował Bogdan) nie popełniała błędów a zawodnicy z drugiej linii - Alek i Piotrek dobrze operowali piłką i stwarzali sytuacje ofensywne. Ok 15 minuty Artek zmienia się z Wojtkiem i to jest strzał w dziesiątkę - w ciągu 5 minut Wojtek zdobywa 2 bramki, dając nam prowadzenie (jedna po świetnym dograniu Alka). Jest to potwierdzenie dobrej gry całego zespołu bo w tym spotkaniu prezentujemy jeden monolit.
Idzie nam tak dobrze, że na chwilę Piotrek dostaje skrzydeł i rusza w rajd lewą stroną niczym Maradona w '82 roku ; niestety nie wszystko idzie dobrze, tracimy piłkę i rywal natychmiast kontruje i w efekcie zdobywa kontaktową bramkę. W stronę Piotrka leci kilka "fucków" ale po chwili kochamy go jak dawniej i gra toczy się dalej. Mamy okazje - Daniel i Kuba dobrze podłączają się do akcji skrzydłami, zmiany zawodników są racjonalnie zarządzane - słowem gramy dobrze i chcemy więcej. W ostatniej minucie meczu, jeden z zawodników Szary uderza długą piłkę prawie spod własnej bramki (prawie tak na przerwę) a ta niespodziewanie wpada do naszej siatki - tu ewidentnie "Cziki" czyli nasz nowy, wyluzowany i fajny bramkarz źle wymierzył tor lotu piłki, co w efekcie dało taką niespodziankę :). Na przerwę schodzimy z remisem i lekko popsutymi humorami.
Po zmianie stron i naładowaniu akumulatorów ruszamy wygłodzeni na rywala z zamiarem (piłkarskiego) roztrzelania. I tu następuje "ZONG" - tracimy bramkę i prowadzenie. Na dodatek chwilę później Janek z SzaryZioma wpada na naszego bramkarza, który wychodził do piłki w swoim polu karnym i obaj zawodnicy uderzają się głowami. Efekt? dwóch rannych, krew i przerwany mecz. Po chwili okazuje się, że Janek ma rozcięty łuk brwiowy a "Cziki" rozcięcie na głowie ale mniej groźne. Przyjeżdża karetka i zabiera Janka ; Cziki nie daje się zabrać twierdząc, że "przeżył gorsze rzeczy na Bałkanach"
(a to twardziel!). Postanawiamy dograć mecz - zostaje ok 17 minut. Rzucamy się do boju, wyrównanie i wygrana jest w zasięgu. Daniel wrzuca idealnie piłkę nad obrońcami do Artka, który ucieka stoperowi rywala, szybko ją "gasi" i lobem próbuje pokonać bramkarza - w tym wypadku brakuje niestety kilku centymetrów - bramkarz Szarej szybko wychodzi z bramki i skraca kąt strzału. Swoje szanse potem ma Daniel (poprzeczka), Wojtek (dwa strzały z bliskiej odległości)ale piłka leci wszędzie ale nie do bramki rywala. Bijemy głową w mur ale nic z tego - nie udaje się nic strzelić. Mecz się kończy i zostaje tylko poczucie ze piłkarsko dziś nie zbłądziliśmy a momentami...no, cóż, ten kto był i widział, mógł być z nas zadowolony:).
Tyle na dziś.
Czołem towarzysze i towarzyszki, do następnej (piłkarskiej) historii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz