13.06.2011

Uni do góry, Partyzant w dół


PARTYZANT - UNICORN 2:6
bramki: Wojtek, Grzesiek – Konrad x2, Wojtek x2, Przemek, Jurek
skład:Bartek – Jason, Grzesiek, Mateusz, Krzyś II – Bartek, Alek, Wojtek, Gryko, Artek

(Okiem Grzesia)

Kolejny spektakl pod tytułem „Z nożem na gardle” rozegrał się w niedzielne popołudnie. Partyzant musi urwać punkty, a najlepszym wypadku pokonać drużynę Unikorna, aby spokojnie przystąpić do Gali Piłkarskich Oskarów, na zakończenie sezonu. Sprawa wydawałaby się dość prosta, przeciwnik dobrze znany, ostatnio w średniej formie, większość sparingów rozstrzygamy na swoją stronę.

Początek spotkania zdecydowanie należy do „Jednorożców”, którzy bacznie przyglądają się poczynaniom Wnigu, który rozgrywa w tym samym czasie mecz z Promilem na sąsiednim boisku. Stawką obu tych meczy jest pozycja lidera w Podgórskiej Ekstraklasie. Zmasowane ataki nie przynoszą pożądanych rezultatów na początku spotkania. Partyzant stosuję swoją broń z ostatniego meczu i gra z dala od swojej bramki oraz szybko rozbija ataki przeciwnika. Tempo gry wyraźnie siada, korzystają na tym zawodnicy w niebieskich koszulkach, mając jednego zmiennika szanują siły, starają się grać niemal wszystkie piłki na wysokich snajperów siejących popłoch w szeregach czerwono-czarnych. Pierwsza bramka pada w dość prostej sytuacji, nasze niedokładne wybicie górnej piłki, która ląduje pod nogami napastnika a ten bez zastanowienia kieruje ją do siatki. Jak to u nas w zwyczaju bywa, takie coś podcina dość mocno skrzydła i wyzwala niepotrzebne kłótnie oraz zwalanie winy na drugiego zawodnika. Ku zaskoczeniu pierwsza akcja po wznowieniu od środka, to akcja bramkowa. Wyrównanie poda za sprawą Wojka, który umieszcza piłkę po śmiałym rajdzie Bartka prawą stroną i idealnym wystawieniu piłki na 3 metr. Takim obrotem spraw zdumieniu byli wszyscy na boisku jak i również poza nim. Euforia trwała stosunkowa niedługo. Pod jednym z rzutów rożnych do piłki najwyżej wyskakuje Wojtek, ale nie tym razem z naszej drużyny, tylko przeciwnik. W asyście dwóch Partyzantów znalazł odrobinę miejsca i skierował głową piłkę do siatki. To by było na tyle emocji w pierwszej części gry. Na uwagę zasługuje przyzwoite opanowanie piłki i wyprowadzanie jej pod pole przeciwnika, pomimo braku na boisku naszego rozgrywającego lubującego się w holowaniu piłki i jej przytrzymywaniu, Gryko bo o nim mowa był taktycznie przygotowany na druga połowę.


Kilka uwag w przerwie, zmiana taktyki i ruszamy do boju jak zawsze. Akcje zaczepne średnio sprawdzają się na solidną obronę Unikorna dowodzoną przez Wojtka, który w krótkim czasie wyrasta u nich na lider zespołu, czyszcząc z tyłu przedpole przed Przemkiem jak i również wspomaga swoich towarzyszy w akcjach ofensywnych. Punktem przełomowym tego meczu była szaleńcza szarża Grześka, dopadł on do piłki i strzałem z powietrza lewą nogą… służącą mu do podpierania… zaskoczył bramkarza przeciwników. Może pomińmy fakty, że celował on w okolice linii bocznej a piłka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców. Mogło by się zdawać, że „Jednorożec” będzie już na widelcu, ale skądże powrócił niczym inne mityczne stworzenie do walki. Po raz kolejny w dość prostej sytuacji Przemo, niemal z kąta zerowego, wyrzucony poza pole karne główkuje, dziwna parabola znajduje drogę do bramki. Zaskakuje zarówno naszych obrońców wraz z bramkarzem jak i samego strzelca. Po raz kolejny musimy gonić wynik, pościg kończy się na rzucie rożnym dla niebieskich. Dokładana piłka dociera do niepilnowanego po raz kolejny Wojtka i piękną główką zdobywa swoją drugą dziś bramkę. Powietrze uszło z nas całkowicie. Nie pomogło nawet przesunięcie bocznych obrońców do roli skrzydłowych. Mieliśmy w ten sposób osiągnąć przewagę liczebną, ale to również dziś nie wypaliło. Bezradnie biliśmy głową w mur, a jak już udało się przejść mur w postaci silnych obrońców Unikorna to nadziewaliśmy się dobrze dysponowanego Przemka w bramce. Dwie kolejne bramki straciliśmy w głupi sposób, tracąc piłkę przed swoim polem karnym, takie okazje aż proszą się o wykończenie.

Dostajemy srogą nauczkę za nasze zbyt luźne podejście do meczu o pierwszoligowy byt. Znając niekorzystny dla nas przebieg wyników naszych bezpośrednich rywali, nadal liczymy na cud i że ktoś za nas załatwi nasze utrzymanie w lidze. Warto przypomnieć że ostatnim naszym spotkaniem będzie mecz z Wnigiem w piątek, być może mistrzem tejże edycji PE. Czyli jak się spodziewacie nie będzie to łatwy mecz, zwłaszcza że na korzystny wynik mamy tylko 30 minut.

Analiza

Po raz kolejny wynik nie odzwierciedla tego co się działo na boisku. Gramy jak nigdy przegrywamy jak zawsze. Szkoda straconej szansy na ogranie Unikorna lub urwanie im jakiegoś punktu, zwłaszcza po niezłych meczach w zeszłym tygodniu. Gramy dużo piłką, wykorzystujemy bocznych obrońców, którzy włączają się w akcje ofensywne, ale cały czas jakby na boisku brakowało nam jednego zawodnika. No tylko gdzie on się podziewa? Gramy taką a nie inną taktyką, głownie podyktowaną brakami kadrowymi przeciwników albo ich widzi mi się. Ale do cholery u nich jest w tym czasie na boisku też tylu ilu nas a robią większe zamieszanie i dają więcej pożytku z siebie. Dwoją się czy się troją? Może to my sklonujemy się na baraże?

Walka i zaangażowanie: tak jest u nas, ale bardziej w teorii niż w praktyce. Siada nasze tempo i to straszliwie, dwie trzy akcje w naszym wykonaniu to maks. Są jednak zmiennicy nie zawsze w formie lub na takiej pozycji jak chcemy, ale musimy ich wykorzystać to skutecznego grania zespołowego. Cieszą piękne powroty za przeciwnikami i nie odstawianie nogi, ale brakuje nam tego czegoś co sprawi, że to my będziemy dominować i to nas będzie się bać.

Stałe fragmenty gry. To nasza pięta achillesowa od wieków. Nie mamy wysokich ani silnych zawodników, ale przy rozegraniu czegokolwiek możemy się ustawić, zastawić, podwoić przeciwnika. Potrafimy się ustawić, ale trwa to stanowczo za długo. Panowie proszę oganiajcie się i patrzcie co się dzieje i to co może się stać. Wejdźcie na forum i poczytajcie jak Tytani pyknęli w chytry sposób Promila. Każdy zna swoje predyspozycje fizyczno-ruchowe i zna w dość dobrym stopniu przeciwnika i może za czasu znaleźć kogoś do pilnowania dla siebie lub pokierować kolegami. A u nas co chwila słychać „Mam dwóch/ trzech” „Jestem tu sam na ich” „Wchodzi wolny”. Bądźmy na takie coś wyczuleni. Nie oczekuje od siebie nie wiadomo jakich wyników i postawy, jesteśmy przecież amatorami piłki nożnej, ale nie odbierajmy sobie satysfakcji z gry w takie iście frajerskie sposoby. Często stoimy patrzymy się co robi przeciwnik zamiast czegoś zrobić czegoś zmienić.

Myślmy i ogarniajmy temat swojego podejścia do gry i tego co prezentujemy na boisku, a będzie dobrze.

Gramy następnym razem twardo i nie ustępliwie.

2 komentarze:

d pisze...

Sparinigi rozstrzygacie na swoją korzyść...ALE TO TYLKO SPARINGI, na których wiekszosc z naszego zespolu nie daje z siebie wszystkiego i traktuje te sparingi jak trening, podczas gdy wy gracie jak o "złote gacie". Najwazniejsze, że kiedy trzeba to Wszystkie chlopaki z UNI dają z siebie to co mają najlepsze i tworzymy DRUŻYNĘ.

Anonimowy pisze...

No tak, wygląda więc na to że my jej nie tworzymy. Pytanie tylko dlaczego?!
Art