24.04.2016

Kolejna porażka przyjęta na twarz. Płaczu nie było.

ZZK - PARTYZANT 8:3 (5:0)

bramki: Artek - 2, Dawid - 1

skład: Bogdan, Dawid, Kamil, Adrian, Artek, Bartek

Na mecz przybyliśmy w sile 6-ciu chłopa ; nie dojechał Bartek-bramkarz.
Nie tracąc "Zimnej Krwi", rozpoczęliśmy po sześciu w polu, stawiając na budzie Bogdana i Kamila (na zmianę - dzięki chłopaki za postawę).
Pierwsze 15 minut meczu było wyrównane z lekką przewagą naszej ekipy ; dobrze się broniliśmy, ładnie rozciągaliśmy piłkę, brakowało tylko wykończenia. Potem brakło trochę sił do powrotu na obronę i rywal z kontry wcisnął nam 5 bramek. Ale bez paniki, na przerwę schodziliśmy bez nerwów.
Grając bez zmienników i nominalnego bramkarza dawaliśmy z siebie wszystko więc nikt nie miał do nikogo pretensji. Wręcz przeciwnie, humor tryskał w naszej ekipie i nawet pozwalaliśmy sobie na żarty z chłopakami z ZZK.
Humor nie zniknął nawet gdy straciliśmy kolejne 3 bramki z początkiem drugiej połowy, choć przy stanie 0:8 niejednemu by puściły nerwy. Ale nie nam - graliśmy dalej, szukając okazji na honorową bramkę. Około 15 minuty drugiej połowy nastąpiło "cudowne odnowienie energii" - przycisnęliśmy mocniej i udało się strzelić 3 gole rywalowi. Najpierw Kamil przejął piłkę w naszym polu karnym i wystawił ją wybiegającemu Artkowi a ten skończył akcję płaskim strzałem w długi róg. Potem sam Artek przejął piłkę w środku pola, minął w biegu dwóch rywali i przed polem karnym uderzył silnie z lewej nogi w samo okienko. Tuż przed końcem meczu, z 30 metrów precyzyjny strzał oddał Bartek - bramkarz z trudem wybił piłkę na poprzeczkę a  metra dobijał ją Dawid i straty zostały zmniejszone do 8:3. Potem mecz się skończył i pogratulowaliśmy rywalom zwycięstwa.
Mimo porażki, przyjęliśmy wynik "na twarz".
Płaczu nie było.

Brak komentarzy: