6.07.2015

Berlin (prawie) zdobyty. Brąz Partyzantów w turnieju Hasencup 2015!

Sensacja w Berlinie!
Zdobywamy podium (3 miejsce) w turnieju "Rockendrolowego Królika" czyli turnieju Hasencup 2015.
Zgodnie z tradycją, turniej odbył się na boisku trawiastym przy Rodelberg, organizatorzy oprócz boiska zadbali również o grill i mocną, gitarową muzykę. Mimo bardzo okrojonego składu w tym roku, nie traciliśmy wiary, szczególnie że naszą ekipę wzmocnili kumple Huberta ze Stefanem na czele. Zaopatrzeni w napoje wyskokowe, 3 kg bananów, izotoniki i paczkę musli zabraną dzieciom Huberta, przystąpiliśmy do turnieju w bojowych nastrojach!

Zgłosiło się 12 drużyn, które podzielono na dwie grupy po 6 ekip. Trafiliśmy do grupy A i zaraz okazało się że jedna ekipa nie dojechała więc będziemy mieć jeden mecz mniej i większą szansę na awans, gdyż wg zasad turnieju awansują 4 ekipy z 6 z każdej grupy. Czyli powinno być "lajtowo":).
Każdy mecz przewidziano na 10 minut ze zmianą stron po 5 minutach (było ponad 35 st. a jedna bramka stała trochę w cieniu stąd ta zmiana połów boiska). Wraz z mocnym taktem utworu "Painkiller" grupy Judas Priest rozpoczął się turniej a Artek z Bartkiem podjarani muzą, prawie nie skoczyli na środek boiska by dać popisową solówkę (dla wtajemniczonych - balkonu w pobliżu nie było:)).

FAZA GRUPOWA

1. Weinmeister Allstars - Partyzant 0:0

Pierwszy mecz i pierwsze rozczarowanie. Rywal nic nie pokazał a my owszem - 3 strzały Artka na bramkę rywala (wszystkie wprost w bramkarza) i świetna defensywa Partyzanta (rywal nie oddał strzału na naszą bramkę).
Ledwo wpadliśmy w rytm a tu mecz się skończył. To był sygnał dla nas że będzie bardzo mało czasu na konkretną grę i każda akcja będzie na wagę zwycięstwa.
Stąd ważne by być skutecznym z przodu i pilnować obrony.

2. Partyzant - FC Augenweide 3:0
bramki: Grzesiek - 2, Stefan - 1


...a na imię mu BOBER, Grzesiek Bober!.
Grzesiu rozwiązał worek z bramkami dla naszego zespołu, dając nam pierwszą wygraną w turnieju. Pierwszy gol był kuriozalny - wrzutka na pole karne do Artka i Stefana, którzy próbowali przeskoczyć obrońcę i wychodzącego bramkarza - piłka przeleciała nad całą czwórką i wpadła tuż pod poprzeczką do siatki! Drugi gol padł w drugiej połowie - rzut wolny rozegrał Stefan, który podał do Grześka a ten huknął bombę pod poprzeczkę w swoim stylu. 2:0 dla nas i już wiemy że mecz będzie wygrany.
Rywal nie ma szans z nami i w ostatniej minucie strzelamy kolejną bramkę (Stefan!). Jedynie Artek ma lekko markotną minę - drugi mecz bez gola a energia rozpiera...

3. Schluckauf Schlawinken - Partyzant 0:6 (walkower)

Ekipa się nie zjawiła i każda drużyna z grupy A dostała 3 punkty za walkower.
Skupilismy się na jedzeniu bananów w tym czasie:)

4. Partyzant - Hasenheide (I) 0:1

No i porażka. Atakowalismy, były sytuacje (znowu Artek i znowu w bramkarza albo w słupek). Rywal skontrował raz a dobrze, Grzesiek z Hubertem nie powstrzymali dwóch napastników rywala. Czas chyba otworzyć piwko...

5. Veteran-Flambeau Club - Partyzant 1:2
bramki: Artek - 2

No w końcu trafił Artek i to w bardzo ważnym meczu. Rywal - czarnoskórzy weterani z Afryki postawili wysoko poprzeczkę. Nie dość że wszyscy byli dosyć masywni (przy grze ciałem odbijalismy się od nich jak od ściany) to mieli bardzo zwinnego napastnika, który robił sporo zamieszania na naszym polu karnym. Zaczęło się super, akcja Maxa skrzydłem (wykorzystaliśmy szybkość naszych graczy) i wystawienie piłki do Artka i ten w końcu z bliska trafia do siatki. Minutę później rywal odpowiada - ów napastnik uderza pięknie pod poprzeczkę, nie dając najmniejszych szans Hubertowi.
Piękny gol świetnie grającego zawodnika.
Po szybkiej zmianie stron gra toczy się dalej, rywale cisną ale Bartek wraz z kolegami z Berlina dzielnie trzymają środek. Aby oszczędzać siły przy tym upale zmieniamy się w polu co 3 minuty. Pod koniec meczu, po stracie piłki ruszamy z kontrą - Stefan zagrywa do Jana na skrzydło a ten precyzyjnie wystawia do wchodzącego w pole karne Artka, który technicznym strzałem pokonuje bramkarza, dając nam zwycięstwo!

Po 5 spotkaniach uzyskujemy 10 punktów przy bilansie bramek (11:2) co daje nam pierwsze miejsce w tabeli i lepsze rozstawienie na ćwierćfinał.

FAZA PUCHAROWA

6.  Partyzant - Hasenheide (II) 4:0
bramki : Artek - 3, Stefan - 1


Czasami czeka się cały turniej by zagrać taki mecz. W ciągu pierwszych 3 minut gry, Artek strzela 3 bramki, ustanawiając rekord w najszybciej strzelonym hat-triku w historii turnieju!
Pierwsza bramka padła zaraz po rozpoczęciu meczu, druga po genialnej wrzutce "Bobera" prosto na 3 metr przed bramkę rywala, gdzie właśnie wbiega Artek, który lekkim muśnięciem kieruje piłke między nogi bramkarza. 30 sekund później jest już 3:0 - rozpędzony "Napadzior" partyzanta dostaje piłkę po stracie rywala i uderza mocno z lewej nogi w ..bramkarza - tym razem piłka się odbija od niego i Artek dobija w okienko już bez komplikacji. Ale to jeszcze nie koniec emocji. Po przerwie przez chwilę grają nasi niemieccy koledzy i udaje się zdobyć 4 gola (w zamieszaniu podbramkowym odnajduje się dobrze Stefan i wbija futbolówkę z metra do siatki) ; na ostatnią minutę ponownie wybiega "krakowski" skład i stwarza dwie groźne sytuacje podbramkowe, obie z rzutu rożnego. Wrzuca Grzesiek i Artek skacze wyżej niż obrońcy i uderza z głowy pod poprzeczkę ale bramkarz interweniuje wybijając piłkę na rożny. Ponownie wrzuca Grzesiek i ponownie Artek, tym razem z nogi - piłka mija słupek i nie ma bramki a było blisko ; sam strzelec jest trochę zaskoczony że rywale tak odpuścili krycie. Chwilę potem mecz się kończy i jesteśmy w półfinale!

7. Partyzant - Veteran-Flambeau Club 1:2
bramki: Jan - 1


Bardzo nie chcieliśmy trafić na ekipę z Afryki, widząc jak grają w ćwierćfinale z ubiegłorocznym zwycięzcą turnieju - polską ekipą Viktorią Gdańsk. Niestety, ubiegłoroczny mistrz odpadł w karnych i ponownie przyszlo nam stawić czoła rywalowi grupowemu. Tym razem piłkarze z Flambeau przycisnęli mocniej i ich najlepszy gracz szybko zdobył bramkę ; po chwili padła też druga.
Było 0:2 a rywal dalej cisnął. Ciężko było się odnaleźć na boisku i choć bramka dla nas w ostatnich 2 minutach meczu (rajd Jana skrzydłem i solowe wykończenie strzałem płaskim pod pachą bramkarza) dała nam promyk nadziei to brakło czasu na więcej. Przegraliśmy mecz o finał i został nam bój o 3 miejsce.

8. Partyzant - Hasenheide (I) 2:2 (3:1 karne)
bramki: Max - 1, Stefan - 1 ; w karnych: Jan - 1, Artek - 1, Bober - 1


Ponownie trafiliśmy na ekipę Hasenheide II i była szansa się odegrać po porażce w meczu grupowym. Zaatakowaliśmy ale... to rywal strzelił gola. Nie straciliśmy głowy - przejęcie piłki w środku pola i podanie do Artka dało nam okazję - choć strzał Artkowi nie wyszedł (trafił nieczysto) to w pobliżu znalazł się Max, ktory dobił strzał kolegi z zespołu. To była piorunująca odpowiedź i mecz zaczął się od nowa.
W drugiej odsłonie zdobyliśmy bramkę po rajdzie Stefana, który mimo 2 obrońców rywala na plecach uderzył po ziemi w długi róg, dając nam prowadzenie. Na 3o sekund przed końcem wygrywaliśmy 2:1 i mieliśmy rzut rożny. Tu ewidentnie Stefan stracił głowę bo fatalnie zagrał do obrońcy rywala - ten szybko podał do ich najlepszego napastnika, który po krótkim rajdzie na naszą bramkę strzelił gola, dając swojej ekipie szansę na awans. Mecz zaraz się zakończył i o podium miały zadecydować rzuty karne (3 strzały).


Wiedząc o demonach z przeszłości nie byliśmy skorzy do strzelania i raczej nastawialiśmy się na niemieckich kolegów jako wykonawców. Ci zaś też nie byli skorzy bo uważali że nam powinno przypaść (pozytywne) rozstrzygnięcie tego meczu. W końcu po kompromisie ustalono strzelców - w kolejności:
Jan, Artek i Stefan lub Bober (w zależności jak się ułoży sytuacja).
Zaczął Jan - pewny strzał pod poprzeczkę i prowadzimy 1:0. Potem rywale - w długi rógi i choć Hubert wyczuł strzelca to nie zdołał obronić. Jest 1:1.
Teraz Artek  z nowym podejściem do karnych czyli inaczej niż ostatnio - zapada cisza, strzał i ..GOL - pięknie, technicznie w długi róg, bramkarz bez szans. Teraz ponownie zamieramy - rywal strzela i ...obok słupka!! No to mamy szansę, wystarczy teraz trafić i mamy brąz! . Do legendy chce przejść Grzesiu Bober i to on jest egzekutorem "jedynastki". Podchodzi, przymierza i ..huknął - mimo że po ziemi to siła strzału zachwiała bramkarzem, kŧóry puszcza piłkę między nogami. Goooooollll!
Okrzyki radości lecą z naszych gardeł, mamy 3 miejsce w turnieju "Królika" - najlepszy rezultat w historii występów w Berlinie. Dla takich chwil warto żyć, dla takich chwil warto grać dla Partyzanta!



Postscriptum

Turniej jak i sam pobyt w Berlinie był bardzo udany. Podziękowania w takich okolicznościach idą do :
- Huberta i Bettiny - za organizację bazy partyzanckiej i gościnę ;
- wujka Grzegorza - za gościnę, wsparcie moralne i totalny rockendroll pierwszego dnia pobytu! :)
- dla Marty, wiernej fanki z Krakowa za zdjęcia i .. też rockendroll!
- dla "Krakowskiego Skladu" Partyzanta za zaangażowanie i walkę a także miło spedzony czas
- dla niemieckich kolegów - Stefana, Jana, Maxa i pozostałej dwójki chłopaków za wspólne granie, emocje i fajny klimat
no i dla opatrzności, żem doczekał w zdrowiu takiego turnieju i mogłem się pokazać z jak najlepszej strony
Do zobaczenia za rok. Auf Wiedersehen!

ps. poniżej pozostała galeria z turnieju














1 komentarz:

Mart pisze...

Partyzanty wszystkie, co nie pojechały do Berlina niechaj teraz płaczą i żałują, bo jest czego żałować!