Kilkadziesiąt kroków od głównego koryta Szprewy nad rozgrzanym dywanem plasikowej murawy, falujące od upału powietrze, unosiło pył, wzniecany przez dziesięć ekip, biorących udział w zmaganiach o Puchar Zająców - Hasencup 2022. W takiej scenerii i przy muzyce na życzenie (Kult, Guns'n'Roses) walczyliśmy dzielnie z przeciwnikami i własnymi słabościami.
Co to był za turniej! Grupę przeszliśmy pewnie, jak nigdy - bramkę z gry tracąc dopiero w półfinale, do którego po dramatycznej serii rzutów karnych, wstrzeliła nas nasza heroina* Bogna. A tych karnych było więcej! Strzelaliśmy i pudłowaliśmy seriami ale klątwa penalty disaster została przełamana. Byliśmy świadkami dwóch długich serii o charakterze thrillerów, gdyż piszącemu te słowa, udawało się częściej niż zwykle bronić uderzenia rywala.
Zagraliśmy w na prawdę doborowym składzie. Ja wróciłem na dobre między słupki po złamaniu nosa i trzyletniej przerwie. Wychodziło mi wszystko - nawet wpuściłem Kuszczaka zza połowy w meczu o trzecie miejsce (tak, bo w półfinale zmiótł nas 3:0 późniejszy tryumfator Rabona Fake).
W środku obrony dowodził Steffen, czasami groźnie zapuszczając się pod pole karne przeciwnika (gol z główki oraz sprokurowany rzut karny). Po tym jak trzeci raz, w tak dobry sposób wsparł nas w berlińskim turnieju został zawodnikiem honoris causa Partyzanta. Kuba hulał czuwając/ czuwał hulając na prawej stronie, czyścił i równał czyściutko z trawą. Wacek (jak zwykle prosto z Amsterdamu) na przeciwnym skrzydle uprzykrzał życie rywalom i kąsał swoimi zagraniami.
PS dziękujemy CFB Hasenheide za jak zwykle perfekcyjną organizację oraz wszystkim naszym sympatykom przybyłym na turniej z daleka i bliska, za wsparcie, towarzystwo, zaopatrzenie i zdjęcia!
*- tu w I znaczeniu wg. Słownika wrazów obcych PWN
Ciąg dalszy (szczegółowe opisy meczów) nastąpi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz