ANARCHOKOMUNA - PARTYZANT 3:2 (1:2)
bramki: Wojtek trzeciomajowiec, Artek
skład: Marcin P., Daniel W., Waldi, Wojtek trzeciomajowiec, Bogna, Wojtek A., Artek ; gość: Marek z 3go Maja
W konkursie na najbardziej pechową ekipę PE mielibyśmy szanse na podium bo taki brak szczęścia jak nam, to chyba nie trafia się nikomu. Dzisiaj właśnie tak się stało choć byliśmy na dobrej drodze ku zwycięstwu lecz bogowie ponownie stwierdzili że nie możemy mieć tak łatwo i rzucili kłody pod nogi.
Zaczęło się od składu i bramkarzy. Na mecz zaprosiliśmy wstępnie 3 golkiperów ale żaden nie dotarł ; skłąd zebraliśmy na styk bez kilku czołowych graczy i kapitana a rywale - jak zwykle - najsiliejszą ekipę, wzmocnioną młodymi graczami ; no i ostatecznie przegraliśmy mecz, prowadząc na początku 2:0 - mimo że mieliśmy ze 3-4 "setki", gdzie normalnie piłka wpadła by do bramki a tutaj uderzyła w słupek i bramkarza.
Z drugiej strony trzeba przyznać że mogło byc gorzej. Marcin jako obraońca bronił wyśmienicie i uratował nam tyłek nie raz ; wszyscy w polu dawalismy z siebie max walki i momentami stwarzaliśmy duże zagrożenie pod bramką Anarchokomuny.
Pierwszą połowę zagraliśmy prawie perfekcyjnie - mądrze przetrzymywaliśmy napór rywala, kontrując celnie (bramka Wojtka, który z obrony zamykał akcję na skrzydle i wcisnął gola, strzelając pod pachą bramkarza) ; potem po wykończeniu Artka podwyzszając na 2:0 (Artek miał jeszcze jedną sytuację bramkową - po minięciu 3 graczy jego strzał trafił w słupek).
Pod koniec pierwszej połowy Anarcho strzela kontaktowego gola i na przerwę schodzi podbudowana.
Po zmianie stron rywale cisną i strzelają 3 bramki a my, osłabieni w akcjach ofensywnych za bardzo daliśmy się zepchnąć do obrony. Mieliśmy również 2 setki - najpierw Wojtek trafia w słupek z 3 metrów a potem Artek w bramkarza tuz przed bramką. Aż dziw bierze że te dwie sytuacje nie weszły ale brakło odrobinę szczęścia. które w naszym przypadku było decydujące.
Sam mecz był trudny, emocjonujący, grany w lekkim deszczu i błocie, obfitujący w dużo ślizgów na błocie i problemów z kontrolą piłki no i niestety w sporą ilość faulów rywali, którzy nie odpuszczali ani na chwilę. Remis byłby sprawiedliwy, wygrana zasłużona ale niestety skończyło sie porażką.
Wszystko przez ten cholerny "bad luck".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz