25.06.2012

EPOKOWA CHWILA!!! Pierwsze złoto drużynowe w rękach Partyzanta!

Witajcie Partyzanci!
No i stało się to, na co wszyscy czekali już od czasów naszych pradziadów Piastów. Partyzant zdobył pierwsze drużynowe złoto w historii klubu, wygrywając turniej piłkarski w Toruniu,
w iście królewskim stylu - strzelając w sumie 21 bramek, nie tracąc ŻADNEJ!

Na dodatek Krzysiek - bramkarz został okrzyknięty bramkarską rewelacją turnieju a Artek został Królem Strzelców z 12 bramkami na koncie, co jest absolutnym rekordem w 14-to letniej historii tego turnieju. Ponadto partyzanci zagrali bez zmienników, z gościnnym udziałem Konrada z Unicorna i od samego początku tak podnieśli wysoko poprzeczkę, że żadna drużyna nie mogła im sprostać.

Sam turniej odbył się w ramach corocznego Antyfaszystowskiego Turnieju Piłkarskiego, organizowanego przez stowarzyszenie Antifa Polska (więcej o nich na http://antifa.bzzz.net/). Mecze rozegrano na boisku trawiastym (mocno wyeksplatowanym), grając po 7 minut (od ćwierćfinałów -  10 minut) ; cały turniej miał formę pikniku rodzinnego z elementami punkowymi (wega jedzenie, open drink bar), publiczność dopisała wyśmienicie (wszystkie odmiany punkrockowców z rodzinami), pogoda była idealna.

Zgłosiło się 20 drużyn, które podzielono na 5 grup po 4 drużyny. Awans do ćwierćfinału mieli uzyskać zwycięzcy każdej grupy plus 3 najlepsze drużyny z drugiego miejsca. Partyzanci trafili do grupy C, trafiając na takie drużyny, jak: Lipsk (młodzieżówka gdzieś z północy Polski), ML (dzieci z podstawówki i opiekunowie) oraz Babelsberg czyli piłkarski import z Deutschlandu!
Grupa została okrzyknięta od razu "grupą śmierci", szczególnie że tworzyły ją drużyny nieznane szerszej punkowej publiczności.



Zanim przejdziemy do opisu meczów, przedstawmy ten zwycięski skład, tych bohaterów, o których matki będą opowiadać przy kołyskach kolejnym pokoleniom partyzantów? Oto oni:
Krzysiek "The Outstanding" - bramkarz, Kuba zwany Cuprinescu, Grzesiu Bober - Zapora przedpola, Wyluzowany za nas wszystkich - Alek, Artek z Kleparza oraz gościnnie nasz przyjaciel Konrad z Uni.

W takim składzie Partyzanci rozpoczęli turniej (i na szczęście też skończyli) a przebieg był następujący:
1. Faza grupowa
Pierwszy mecz przypadł z drużyną Lipsk (jak się później okazało doszli do finału) i było to dosyć trudne spotkanie - obie drużyny zdawały sobie sprawę iż krótki czas gry nie pozwoli na strzelenie kilku bramek, raczej jeden błąd i strata bramki może przeważyć szalę spotkania ; stąd gra przebiegała w środku pola, obie drużyny dobrze kryły i ciężko było sie przebić. Pod koniec meczu Partyzanci mogli przeważyć szalę na swoją stronę bo piłka po strzale trafiła w poprzeczkę a potem po świetnym podaniu Grześka, Artek wyszedł sam na sam z bramkarzem ale nie wykorzystał sytuacji. Ostatecznie skończyło się na 0:0. W drugim meczu "Niemcy" pokonali najmłodszą ekipę turnieju 3:0 i wyszli na prowadzenie w tabeli. Kolejny mecz z młodzieżą rozegrał się w całości na połowie rywala.

Partyzanci strzelali bramkę co minutę i zdobyli ich 7, wygrywając do zera. W kolejnym meczu, Lipsk pokonał pewnie Babelsberg 3:0 i "młodzież" 8:1, co dało im prowadzenie w grupie. Partyzant, chcąc awansować z pierwszej pozycji, musiał wygrać z ekipą Babelsberg co najmniej 4:0 a czasu było niewiele. I choć pierwsze 2 minuty tego meczu zapowiadały trudną walkę to dosyć szybko partyzanci zdominowali rywala i wpakowali 7 bramek. Znacznie ułatwił im zadanie bramkarz Babelsbergu, który w wolnej chwili popijał lokalne piwo, skupiając się na tym bardziej niż na wszystkim innym:)
I tak Partyzant zajął pierwsze miejsce w grupie C i z niecierpliwością oczekiwał kolejnego rywala w ćwierćfinale. Turniej dopiero teraz miał się zacząć na poważnie...

2. Faza pucharowa
Pierwszym rywalem w drodze na szczyt była ekipa Esperal, która od razu przypadła partyzantom do gustu ze względu na pogodę ducha oraz wyluzowany, punkowy styl. Rośli chłopcy wydawali się być trudnym przeciwnikiem ale dość szybko partyzanci ogarnęli grę i zrobili dwa razy mocne "kuku" bramkarzowi rywali, wygrywając cały mecz 2:0. Mimo przegranego meczu, Esperal wydawał się szczęśliwy i od tego momentu mocno kibicował partyzantom w dalszych bojach. Dziękujemy Wam, Esperal!

Półfinał to już było wyzwanie, tak samo jak nazwa rywala - Spoceni. Partyzanci postanowili wziąść sobie to do serca i nie zbliżać się zbytnio do rywala, co mogło się już skończyć źle w 2 minucie meczu, gdy nieupilnowany napastnik Spoconych oddał strzał z 3 metrów, na szczęscie ponad bramką partyzanta.

Ale to była jedyna groźna sytuacja, później poszło jak po maśle - najpierw Alek a potem Artek dołożyli swoje bramki a na końcu nawet obrońca Spoconych wpisał się na listę strzelców, strzelając samobója. Wynik ustalono na 3:0 dla "Czerwono-czarnej szachownicy".

3. "Finał marzeń"
W końcu nastał ten moment - wielki finał, który miał dać wymarzone złoto. Rywalem okazała sie ekipa Lipsk, którą partyzanci mogli przetestować w fazie grupowej a sam mecz rozegrano 2X 10 minut (z krótką przerwą).

Finał zgromadził rzeszę kibiców z innych drużyn plus goście przyjezdni, tak, że cały stadion szalał w iście w punkowym stylu, mimo iż obie drużyny były tutaj nieznane. Partyzanci rozpoczęli pewnie, dobrze się asekurując i grając wysokim pressingiem. Przeciwnik tym razem znacznie osłabiony fizycznie, nie krył blisko, tylko starał się głebokim przerzutem uruchamiać napastników. Nie przynosilo to efektu bo wszystkie piłki rewelacyjnie "czyścili" Kuba, Grzesiek i Konrad, który też często podłączął się do akcji ofensywnych i tak ok 5 minuty, poszedł z lewej strony i dograł idealnie piłkę do Artka, który z pół obrotu uderzył lewą nogą obok słupka. Rozleglo się potężne "GOOOLLL!" i trybuny zaszalały. Partyzanci objęli prowadzenie i nie zamierzali go już oddać.

Rywal zupełnie stracił pomysł na grę a nasi dzielni chłopcy poszli za ciosem ; znów piłka trafiła do Artka (który grał finał marzeń) ; zatańczył z nią obok obrońcy i mocnym strzałem umieścił pod poprzeczką, podwyższając rezultat na 2:0. To,co się teraz działo na trybunach i w partyzanckich sercach to trudno opisać - wszyscy wrzeszczeli z radości, każdy chciał uściskać partyzantów, gdzieś zaczęto śpiewać Mazurek Dąbrowskiego, przeplatany punkową przyśpiewką. Ten rezultat dotrwał do przerwy i tylko ostatnie 10 minut dzieliło Partyzantów od zwycięstwa.

W drugiej połowie obraz gry się zmienił. Rywał przycisnął, stąd partyzanci trochę się cofnęli. Fenomenalnie zagrała obrona ; widząc zmęczenie Artka i Alka, przejęli oni kontrolę nad grą, umiejętnie grając na zyskanie czasu i wybicie przeciwnika z rytmu. Królem taktyki okazał się Grzesiu, który tak umiejętnie wybijał piłki z dala od partyzanckiej bramki, że trafiały one jeszcze w nogi rywala, dając cenne sekundy na wybicie autu. Rywal nie był w stanie nic zrobić, choć udało mu się oddać dwa groźne strzały, które w rewelacyjny sposób wybronił Krzysiek, będąc zaraz okrzykniętym bramkarzem turnieju. Partyzanci wytrzymali do ostatniej sekundy i wraz z końcowym gwizdkiem sędziego, unieśli ręce w chwale, tym samym spełniając marzenia pokoleń . Pierwsze historyczne złoto drużynowe trafiło w ręce partyzantów!

Postscriptum
Tą wygraną w imieniu własnym i drużyny chciałbym zadedykować wszystkim nieobecnym na turnieju partyzantom i partyzantkom, a w szczególności Bartkowi Sowińskiemu - Wielkiemu Walczakowi ; obyś szybko wrócił do zdrowia, Stary!
Pragnę też podziekować Konradowi za wsparcie boiskowe no i całemu zwycięskiemu składowi - dzięki Wam spełniłem piłkarskie marzenia z dzieciństwa i przeżyłem wspaniałe chwile. Oby tak dalej!

ps2: wkrótce będzie galeria zdjęciowa autorstwa Cuprinescu więc bądzcie czujni..)




1 komentarz:

Hubert pisze...

Nogi się pode mną ugięły, a w oku zakręciła łza... Brawo Panowie!