PARTYZANT- ZZK 1:2
bramki: Bartek - 1
skład: Hubert, Kuba, Grzesiek P., Mateusz, Bartek, Krzysiek, Artek
W drugim meczu ligowym, Partyzanci ulegli "pechowo" drużynie ZZK 1:2 (trzecia przegrana w historii spotkań obydwu drużyn). Mecz zaczął się z dużym opóźnieniem, bo zawodnicy z obu drużyn się spóźnili. Za to Partyzanci mogli liczyć na doping rodziny samego prezesa Huberta, którzy przybyli zobaczyć naszą słynną drużynę w akcji. Ze względu na wczesny zmrok, zaczeliśmy po "pieciu w polu", licząc, że spóźnialscy zawodnicy pojawią się wkrótce na boisku. Po pierwszym rozeznaniu przeciwnika, zaczęlismy konstruować akcję ale było trudno, gdyż rywal krył blisko. Po około 5 minutach, po długiej wrzutce na pole karne partyzanta, Grzesiek niefortunnie wybił piłkę głową tak, że przelobowała ona Huberta i wpadła do bramki. Ta sytuacja nie załamała jednak drużyny i partyzanci ruszyli do walki, stwarzając coraz groźniejsze sytuacje. Bramka wyrównująca padła po dalekim wyrzucie Huberta do Artka, który szybko podał do Bartka a ten uderzył z 30-tu metrów po ziemi, pokonując zasłoniętego bramkarza. Na przerwę schodziliśmy z wynikiem remisowym.
W drugiej połowie obraz gry nie zmienił się - obie drużyny atakowały lecz obrońcy dzielnie powstrzymywali ataki. W końcu ZZK, wykorzystawszy słabą mobilność partyzanckich skrzydeł, przepuścił szybką akcję, która zaowocowała bramką. Tego rezultatu nie udało się zmienić, mimo iż pod koniec meczu, po świetnym dośrodkowaniu Grześka, Artek z główki trafił w poprzeczkę. Partyzanci przegrali pierwszy mecz w tym sezonie choć wynik nie wydaje się sprawiedliwy, na pewno zasłużyliśmy na remis choć o zwycięstwo było dziś trudno bo siła ataku Partyzanta była słaba (brak Wojtka, wciąż słaba forma Artka w lidze, który ponownie rozchorował się przed meczem - to już chyba omen). Mimo przegranej, Partyzant wciąż ma szanse na awans, ważne by zmienić organizację gry i reagować stosownie do zdarzeń na boisku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz