26.09.2010
Partyzant nie zatonął
Na zdjęciu: w sobotę niewiele zabrakło, a byśmy popłynęli. Dziś było już znacznie lepiej.
Wynik drugiego barażu. Wygrana 8:0. Przeciwnik przyszedł zdekompletowany, więc mecz okazał się łatwiejszy niż pierwsze spotkanie. Bramki: 4 Koza, 2 Artek, Roman, El Gryko. Dzisiaj się cieszymy, ale od jutra czas zakasać rękawy tudzież getry lub co tam jeszcze mamy do zakasania. Nie zawsze będzie tak, że przeciwnik albo się upije (wczoraj grała Cracovia, więc melanż trwa), albo obrażony nie przyjdzie (no bo ich skopaliśmy czy coś tam). Tak było tym razem.
Słowa uznania należą się też Szymkowi. Nie tylko dlatego że wyłapał kilka trudnych piłek. Również dlatego że zwyczajnie chciało mu się przyjść i nam pomóc.
Spróbuję umówić mecz sparingowy na środę. W czwartki jest straszny tłok na Margarynie, więc nie wiem, czy granie wtedy to dobry pomysł. Poza tym mam nadzieję, że zagramy w weekend, zarówno w sobotę jak i w niedzielę. Wiadomość wkrótce pojawi się na blogu, dostaniecie też sms-y, a szczęściarze to nawet mogą liczyć na mejla.
PS Podziękowania dla Grześka za prezent. Dostałem opaskę kapitańską, którą pod nieobecność Kuby pozwoliłem sobie założyć. W kolejnych meczach będziemy wspólnie z niej korzystać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Spieszę, by jako pierwszy złożyć graturacje i uścisnąć ręce (wycałować buty) dzielnym walczakom, którzy uchronili Partyzanta przed niesławnym krokiem w dół...
CHOĆBYŚ W KULI ZNALAZŁ KANTA,
NIE POKONASZ PARTYZANTA!!!
Prześlij komentarz