6.06.2010

Unterbergen Bundesliga, czyli wyprowadzka prezesa

Po niemal trzech ligowych sezonach i 80 rozegranych w lidze i poza nią oficjalnych spotkaniach, Polskę opuszcza twórca Podgórskiej Ekstraklasy, bramkarz Partyzanta Śródmieście - Umberto Carlos. Transfer do grającego w berlińskiej Unterbergen Bundesliga klubu TymonBetinum Brandenburg był do ostatniej chwili owiany tajemnicą.

Legendarny żółty trykot, rudoblond loki i nienaganna moralnie postawa na boisku - takim zapewne zapamiętają go fani i koledzy z boiska. Zostawia swoją drużynę w trudnym momencie, ale kontrakt z TymonBetinum pozwala mu w każdej chwili przyjechać na Margarynę lub Koronę wspomóc Partyzanta w potrzebie. Nie ma natomiast, miejmy nadzieję, potrzeby martwienia się o samą ligę - tę Umberto Carlos zostawia jak dobrze naoliwioną maszynę. Jak do tego doszło, że chłopak z Kłudzienka na zalewanym powodziami Mazowszu stał się jednocześnie znakomitym bramkarzem i jednym z najpotężniejszych ludzi w polskiej piłce?

W dzieciństwie kopał od czasu do czasu, bo od piłki nożnej wolał koszykówkę i skandynawskie sagi ludowe. Zarywał noce na meczach Chicago Bulls z Juta Dżezz, w przerwach między kwartami rozkoszując się haiku Czesława Miłosza i zamglonymi zdaniami Josepha Conrada. Zainteresowania literackie przywiodły go do Krakowa, gdzie trafił do słynnej hipisowskiej komuny, zwanej Gertruderfamilie. Zanurzony w barwnym świecie wolnościowej idylli, nie zapomniał o swojej dziecięcej fascynacji autorem "Lorda Jima" i był bliski kariery naukowej na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Jednak dziecięce odczasowo-doczasowe kopania dały o sobie znać. Wespół ze swoimi współlokatorami z komuny Cuprinescu i Miko Makim postanowił założyć drużynę piłkarską - Partyzanta Śródmieście, który po trzech latach funkcjonowania na obrzeżach krakowskiego futbolu (turnieje na Woli Duchackiej, Cichym Kąciku i w Parku Jordana), zintegrował środowisko piłkarskich świrów i stworzył Podgórską Ekstraklasę. Kariera naukowa została odłożona, a Umberto mógł w całości poświęcić się świeżo wówczas założonej rodzinie i organizacji ligi. No i meczom w Partyzancie, z którym sięgnął po srebrny i brązowy medal PE, dwukrotnie będąc wybieranym do najlepszej jedenastki sezonu i na najlepszego bramkarza.

Odchodzi u szczytu organizacyjnej sławy, zostawiając jednak mechanizm przygotowany tak, że jego dzieło nie może już nie być kontynuowane i przesłanie, aby liga pozostała profesjonalna w funkcjonowaniu, ale amatorska w duchu.

Koza
(z bloga PE)

Brak komentarzy: