Pierwszy sparing w jakim-takim składzie od ostatniego ligowego meczu z Tytanami, czyli od uhuhu i jeszcze trochę. Bywały wcześniej jakieś niezobowiązujące gierki, piłkę od czasu do czasu ktoś kopnął, ale chociaż 4 zawodników ze składu nie zebrało się przez całe wakacje. Aż do zeszłego czwartku. Na mini-sparing z 8 Spartanami stawiło się Prezydium (Umberto Carlos i Jacob Cuprinescu), Król Artur, Koza Różowa Szczena i nowy obrońca na testach. Mecz PE między tymi drużynami zakończył się minimalnym zwycięstwem Partyzanta 2:1, więc zapowiadało się niezłe widowisko. No i było niezłe. Co akcja, to bramka. Tyle, że tylko z jednej strony. Zaczął dwiema bramkami w dwóch pierwszych akcjach niżej podpisany, a potem rozstrzelał się K.A. Właściwie to, co nie kopnął, to wpadało w róg albo pod poprzeczkę bezradnych Spartan. Jakby w takiej dyspozycji stawili się pod Termopilami, to żadnej legendy by z tego nie było a Frank Miller narysowałby komiks o walkach pod Wizną na przykład. Grając 5 na 5 skończyliśmy po pół godzinie na 15:2 i ponieważ przyszedł szósty Spartanin, to wyzerowaliśmy wynik. Przy 4:2 dla Partyzanta, niestety dla 8S, przyszedł jeszcze jeden zawodnik, więc znów było 6 na 6. Nie zostałem do końca, ale jak wychodziłem, było 13:2! A przed meczem narzekałem, że przydałby nam się jakiś bramkostrzelec jeszcze, bo my z Artkiem nie strzelamy w tym sezonie tak dużo :-))).
Koza
8S z takim graniem nie czeka chwała :)
1 komentarz:
Hehe, jak dla mnie to nie byl sparing tylko luźna gra, bez bramkarza, obroncow, i z chlopakami z zewnatrz, ale to moje zdanie;)
Prześlij komentarz