23.03.2009

Po finale...


Partyzant : Unicorn 1:1 (0:0)
bramki: Artek - Konrad

To spotkanie miało wyłonić zwycięzcę pierwszej edycji Podgórskiej Ekstraklasy i ku mojemu oraz moich kolegów z drużyny rozczarowaniu, bezsilności i irytacji chyba go wyłoniło. Piszę to jednak z uznaniem dla umiejętności oraz klasy Jednorogich, bo mecz pokazał nie tylko to, że w piłkę grać potrafią, ale również to, że, choć nieustępliwie, grają fair. Ale dość tych uprzejmości.

Dziś odbywały się w Krakowie derby. I atmosferę z Reymonta odczuć można było na boisku przy Parkowej, choć już niekoniecznie na trybunach, bo zjawiło się zaledwie dwóch widzów. Cóż, pogoda nie sprzyjała piknikom, my też nie przyszliśmy tu na piknik. W plecakach nie mieliśmy maślanych bułeczek tylko siekiery. Po meczu zamierzaliśmy odrąbać ten jeden jedyny róg, którym tak bardzo szczycą się nasi przeciwnicy. Niestety fetę diabli wzięli, bo wszystko skończyło się remisem.... [fragment niezgodny z ust. Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk]

Dlaczego ten mecz był szczególny? Po pierwsze, to był naprawdę mecz o stawkę i nogi nie odłożył nikt. Po drugie, gra była wyrównana jak nigdy i walka o zwycięstwo trwała do samego końca. Po trzecie, jeszcze żaden mecz w historii Podgórskiej Ekstraklasy nie zakończył się remisem, a ten właśnie remisem się zakończył. A teraz przebieg spotkania, Panie i Panowie.

W pierwszej połowie nie pada ani jeden gol (hej, Panowie Statystycy, czy to też świadczy o wyjątkowości dzisiejszego spotkania?). Obie drużyny mają swoje sytuacje, ale żaden strzał nie znajduje drogi do bramki. W drugiej połowie jest już lepiej. Najpierw gol dla Jednorogich. Konrad wykorzystuje to, że obrona Partyzanta przysnęła nieco, i bezpańską zawiesinę zamienia na soczystego i celnego woleja. Jak to Jednorogi, ma facet kopyto i dobrze jest podkuty. Strata bramki nareszcie budzi Partyzantów z poobiedniej drzemki i wkrótce Artek, jakby nie było lider klasyfikacji strzelców, pakuje piłkę do sieci. Warto dodać, że do wyrównania w dużej mierze przyczynia się niejaki Masa, który, wywalczywszy piłkę w polu karnym Jednorogich, udowadnia, że jego boiskowe pseudo nie wzięło się znikąd. I teraz zabawa naprawdę się zaczyna. Partyzanci przestają się czaić, rezygnują z ulubionej przez siebie taktyki opartej na zaskakiwaniu przeciwnika i atakują na całego. Kilku niezłych sytuacji, w tym dwóch setek, nie zamieniają jednak na gola. Jednorodzy próbują kontrować, ale, czy coś mieli z gry w końcówce, nie pamiętam (obiecywałem, ta relacja będzie odrobinę stronnicza). Mecz ostatecznie kończy się remisem, dla was zwycięskim, dla nas niekoniecznie.

A teraz apel. Panowie, życzyłbym sobie więcej takich meczów w naszej lidze. Panowie, życzyłbym sobie również, by pozostałe drużyny pokazały w ostatniej kolejce charakter i umiejętności. Za tydzień i Partyzant, i Unicorn grają swoje ostatnie mecze i wtedy dopiero wszystko naprawdę się rozstrzygnie. Tymczasem i Partyzant, i Unicorn chyba uznały, że w pierwszej edycji Podgórskiej Ekstraklasy wszystko już zostało pozamiatane. Jak sądzicie Panowie, dlaczego?

P.S. Wszystkim nieskumanym przypominam, że w PE, jeśli dwie drużyny mają tyle samo punktów, o ich miejscu w tabeli decyduje bilans bezpośrednich spotkań między zainteresowanymi. Dlatego też mój apel nie jest zachętą dla 3-go Maja i Anarchokomuny do podłożenia się w ostatniej kolejce, ale do sprawienia wreszcie jakiejś niespodzianki.

Pozdrawiam - Bartek z Partyzanta







Fotki z meczu Unicorn - Partyzant zrobiła Edyta.

Brak komentarzy: