21.12.2008
Kolejne zwycięstwo, spokojne święta!
3go Maja : Partyzant 1:8 (0:1)
bramki: Z. Pietruszka - OKS w składzie:Hubert - Peri, Dominik, Miko Mazi 1, Waga - Bartek, Masakra 2, Koza 2, Krzysiek - Rom, Artek 2
Już dawno nie było takiej mobilizacji, jak przy ostatnim meczu ligowym. Nawet latem rzadko się zdarzało aby na boisku pojawiło się w sumie jedenastu graczy Partyzanta! Ten fakt nie pozostał też bez znaczenia, biorąc zwłaszcza pod uwagę przebieg spotkania (który jest przedstawiony na stronie PE).
W minioną niedzielę mogliśmy podziwiać ciekawe widowisko, na które złożyły się dwie jakże różne połowy tego samego spotkania.
Pierwsza połowa była wojną nerwów i pokrzykiwań, grana pod presją ataków rywala. Na szczęście szturmy te były mało skuteczne. Gorzej szło komponowanie gry w ataku - cofnięci napastnicy bardziej skupili się na wspieraniu formacji defensywnych niż na grze ofensywnej. Wielką ulgę przyniosła Partyzantom bramka strzelona na dwie minuty przed przerwą. Przepiękny gol debiutującego w zespole Masakry, ostudził nieco nasze nerwy - piłka po długim locie zza pola karnego zdjęła pajęczynkę z narożnika bramki trzeciomajowców.
Na szczęście w drugiej odsłonie pod wpływem coraz lepiej konstruowanych akcji, stopniowo strzelanych bramek i upływającego czasu, który pozbawiał sił rywala, sytuacja była kontrolowana przez Partyzantów.
Udany debiut zaliczył Masakra, nie tylko strzelając dwie bramki, ale jego gra porządkowała szyki w środku pola i często wspierał swoimi skutecznymi wślizgami tyły.
Dwóch zawodników udanie zakończyło swoje małe powroty po przewie w występach - obaj wpisali się na listę strzelców: Koza z dwoma trafieniami (pierwszym jakże ważnym na 2:0 i jakże w jego stylu - po walce powietrznej) i Miko Mazi z jednym trafieniem.
Swoje dwa grosze dorzucił nasz Król Artur, strzelając swoje bramki nr 9 i nr 10. O swoich możliwościach strzeleckich przypomniał też Krzysiek zdobywając gola po pewnym strzale w długi róg.
Dla oddania sprawiedliwości napisać trzeba też o szczęściu, które było z Partyzantem. Już w pierwszej połowie mogliśmy stracić trzy bramki: pierwszą samobójczą, po tym jak piszący te słowa, nie złapał piłki wyrzuconej w jego kierunku z autu a ta minęła się ze słupkiem o centymetry, drugą po błędzie obrony i akcji sam na sam, kiedy to piłka po strzale Zbyszka trafiła w słupek a obrońcy zwlekali z jej wybiciem, no i trzecią po strzale z rzutu wolnego z bliskiej odległości, na szczęście futbolówka odbiła się od poprzeczki, od linii i "wyleciała z bramki". Dwie kolejne sytuacje miały miejsce w drugiej połowie, kiedy to Zbyszek najpierw trafił w bramkarza z bliskiej odległości a potem stojąc dwa metry przed pustą bramką strzelił nad poprzeczką...
Dlatego bramka strzelona przez trzeciomajowców w ostatniej minucie jak najbardziej im się należała.
Dalej powtarzam, że to dobra drużyna tym bardziej że ostatnio wzmocnili się nieco.
Następny mecz gramy z jeszcze bardziej wymagającym i bardziej wybieganym rywalem, więc trzeba uważać na siebie w święta!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz